Ostatnie dwa tygodnie bardzo ciężko przepracowaliśmy. Nasi juniorzy spędzili je w Karkonoszach pracując intensywnie nad kondycją przed nadchodzącym sezonem. Piękna pogoda, śliczne widoki i pot lejący sie strumieniem po plecach to chyba najkrótsze streszczenie tego co się tam działo ;) W każdym razie trening, który zrealizowaliśmy znacznie bardziej zbliża nas do osiągania dobrych wyników w nadchodzącym sezonie. Pracy było bardzo dużo - dwukrotnie zaliczyliśmy główny grzbiet Karkonoszy (Ślaski Grzbiet) podczas ponad dwudziestokilometrowych wycieczek biegowych. Już samo zdobycie grzbietu w bardzo krótkim czasie stanowiło niezłe wyzwanie, ale w połączeniu z długotrwałym i długim biegiem było wspaniałym treningiem, który nagrodzony został pięknymi widokami. Treningi z mapą stanowiły tylko uzupełnienie. Jeden z nich był na pełnej mapie, a trasa była długa na kilkadziesiąt minut. Drugi natomiast to wstwicówka ze skałami, gdzie doskonaliliśmy precyzje w zakresie czytania rzeźby oraz biegu kierunkowego. Najważniejsze jednak były treningi interwałowe, które realizowaliśmy podczas zabaw biegowych. Szybko i długo, bo za każdym razem wychodziło kilkanaście km, jest najlepszym sposobem przygotowań do sprintów.
Poza interwałami na reglach urozmaicaliśmy trening zakresami na 1,5km podbiegach oraz podbiegami po lesie. Trening uzupełniony został siłą na sali oraz sporą ilością rytmów, które zawsze w dużej ilości są obecna na naszych treningach. Dwa treningi dziennie oraz wieczorne zajęcia teoretyczne całkowicie zajmowały nam czas. Do tego najwytrwalsi regenerowali się podczas kąpieli w strumieniu. Pozostaje mieć nadzieję, że wiele godzin i kilometrów na treningach przyniosą oczekiwany rezultat podczas zawodów... a teraz czas na kontynuację pracy bo sezon tuż tuż...
A tak poza tym były torty, ciasta, pączki, chrust, dużo śmiechu i praktycznie zero kontuzji :))) kto nie był niech żałuje :D